niedziela, 4 stycznia 2015

Greta Garbo

Greta Garbo (Greta Lovisa Gustafsson, 1905-1990).
Wyjątkowość Garbo polegała na tym, że przełom dźwiękowy nie zrujnował jej kariery, przeciwnie - niezwykłość tej postaci przejawia się w jej uczestnictwie w procesie przejścia z kina niemego - okresu, kiedy była wzorcem - do kina dźwiękowego, w którym doskonale się odnalazła.
Dla fanów aktorki usłyszenie jej głosu po raz pierwszy w "Annie Christie" z 1930 roku było wielkim wydarzeniem i przeżyciem. Nie doświadczyli jednak rozczarowania – jej niska, oryginalna barwa głosu idealnie komponowała się z jej wizerunkiem i urodą.
Wpływ Grety Garbo na modę przeniknął bariery czasowe. Jej sukienki, garnitury, nieskazitelnie dopasowane płaszcze o lekko męskim charakterze oraz niezbędne akcesoria wykreowały styl, który był bardzo często naśladowany.


Anna Christie, 1930

Wytwórnia Metro-Goldwyn-Mayer poszukiwała „nowej Poli Negri”, wielkiej gwiazdy, która będzie kontynuować w kinie kreację kobiety-wampa. Jednak wkrótce okazało się, że ich era wampów przeminęła i MGM potrzebować będzie nowego „obrazu” kobiety tajemniczej, niejednoznacznej, nieprzystępnej, wrażliwej i „uduchowionej”. Osoby pracujące w wytwórnie nie były początkowo świadome, iż tnowego modelu kobiecości dostarczy właśnie Greta Garbo. Jednak gdy w 1925 roku opuściła ona swoją rodzinną Szwecję i znalazła się w Ameryce, Hollywood
przyjęło ją „chłodno”. Przybyła tam jako „niewyretuszowana szwedzka kluska”, z cieniem podwójnego podbródka, nastroszonymi włosami i lekko krzywymi zębami. W MGM pozbyła się nadwagi, kładła cienie na powieki dla nadania oczom głębi, ściągnięcie włosów do tyłu przepięknie „uniosło” jej twarz.

Garbo może i poddała się „interwencji” wytwórni w jej wizerunek, jednak zmiany te mogą się wydawać powierzchowne, biorąc pod uwagę jej trudności z adaptacją do amerykańskich realiów, poczucie wyobcowania, nieufności i lęku, jakie towarzyszyło jej w Hollywood. Nie była typową „gwiazdą”, „celebrytką” – nie udzielała wywiadów (na co prawdopodobnie wpływ miała sama wytwórnia), nie rozumiała dlaczego ludzie interesują się jej prywatnym życiem, fotografują ją, gdy spaceruje ulicą. Z pewnością te wszystkie fakty wpłynęły na wizerunek Garbo jako kobiety tajemniczej, co jeszcze bardziej podsycało ciekawość prasy, fascynowało jej wielbicieli i wykreowało nową modę na bycie „jak Garbo”.
Garbo powiedziała kiedyś: "Filmowe wampy niezmiernie mnie śmieszą. Fakt, że jestem postrzegana jako jeden z nich, powoduje, że mam ochotę się śmiać jeszcze bardziej". Pogardzała wieloma swoimi rolami femme fatale, w które wcielała się do 1930 roku w "Słowiku hiszpańskim" i "Kusicielce" (1926), "Symfonii Zmysłów" (1927), "Żarze miłości" (1928) i "Macie Hari" (1930).
Jej twarz wyróżniała się bardzo cienkimi brwiami i mocno podkreślonymi rzęsami, co nadawało jej spojrzeniu jeszcze bardziej intensywnego wyrazu. W wydanych w 1957 roku "Mitologiach" Roland Barthes pisał o twarzy Garbo (w odniesieniu do roli w "Królowej Krystynie"):
"Garbo ukazywała pewien rodzaj platońskiej idei stworzenia, co wyjaśnia fakt, że jej twarz była niemal pozbawiona znamion płci, nie pozostawiając mimo to żadnych wątpliwości. To prawda, że film (królowa Krystyna raz jest kobietą, a raz młodym kawalerem) pozwalał na brak takiego rozróżnienia, ale Garbo nie wykonuje tu żadnych gestów przebieranki; zawsze jest sobą; (...) Twarz Garbo, jako moment pewnego przejścia, jednoczy ze sobą dwie epoki ikonograficzne, umożliwia przejście od grozy do wdzięku. (...) Twarz Garbo jest Ideą, twarz Hepburn Zdarzeniem".

The Kiss1929

Mata Hari, 1931


Królowa Krystyna1933

Ninoczka1939

1 komentarz:

  1. Niezwykle interesujące. Myślę, że mimo, iż dosyć krótki, ten artykuł powinien zostać przeczytany przez każdego, kto jawi się entuzjastą filmów z lat 30. Zapraszam do siebie, szczególnie tutaj: http://carriegoeswildagain.blogspot.com/2014/10/greta-garbo-kobieta-ktorej-usmiechu.html

    OdpowiedzUsuń