Każdy mężczyzna, którego znałam, szedł do łóżka z Gildą... a budził się ze mną.
Rita Hayworth (1918-1987), czyli Margarita Carmen Cansino (ojciec Hayworth był Andaluzyjczykiem, matka pochodziła z Irlandii), nazywana „boginią miłości” stała się jedną z najbardziej charakterystycznych femmes fatales "filmu czarnego" w historii za sprawą "Gildy".
Hayworth-Gilda – postać skonstruowana przez Columbia Pictures zanim stała się obiektem pożądania mężczyzn i wzorcem dla kobiecej publiczności musiała przejść długą i (dosłownie) bolesną drogę. Według Adrienne L. McLean, autorki "Being Rita Hayworth: labor, identity, and Hollywood stardom", Hayworth dokonała procesu fabrykacji samej siebie, który to wydaje się dobrze znanym symptomem presji Hollywood, by wymazać poprzednią tożsamość gwiazdy. W przypadku Hayworth dotyczyło to diety i przekształcania sylwetki poprzez ćwiczenia, wzmacnianie i ujednolicanie jej głosu, zmiany koloru włosów z czarnego lub ciemnego brązu na rudy i podnoszenie jej niskiego czoła przez dwa lata bolesnych elektroliz na linii jej włosów. Trudno też nie zauważyć operacji nosa...
Hayworth-Gilda – postać skonstruowana przez Columbia Pictures zanim stała się obiektem pożądania mężczyzn i wzorcem dla kobiecej publiczności musiała przejść długą i (dosłownie) bolesną drogę. Według Adrienne L. McLean, autorki "Being Rita Hayworth: labor, identity, and Hollywood stardom", Hayworth dokonała procesu fabrykacji samej siebie, który to wydaje się dobrze znanym symptomem presji Hollywood, by wymazać poprzednią tożsamość gwiazdy. W przypadku Hayworth dotyczyło to diety i przekształcania sylwetki poprzez ćwiczenia, wzmacnianie i ujednolicanie jej głosu, zmiany koloru włosów z czarnego lub ciemnego brązu na rudy i podnoszenie jej niskiego czoła przez dwa lata bolesnych elektroliz na linii jej włosów. Trudno też nie zauważyć operacji nosa...
W latach trzydziestych, z uwagi na fakt, że była Latynoską, wcielała się głównie w egzotyczne cudzoziemki, jak Carmen w "Pod palącym niebem Argentyny" z 1935 roku czy w egipską piękność w "Charlie Chanie w Egipcie". W 1936 roku nastąpiła jednak zmiana wizerunku Cansino: z latynoskiej dziewczyny w amerykańską pin-up girl. Podczas trwania drugiej wojny światowej Rita Hayworth stała się sławną pin-up za sprawą fotografii Boba Landry'ego, która powstała na potrzeby magazynu LIFE.
Przełomowy moment dla rozwoju kariery aktorki nastąpił w lutym 1940 roku, kiedy pojawiła się po raz pierwszy na okładce ogólnonarodowego, niezwykle popularnego magazynu „Look”. W „Gildzie” Charlesa Vidora z 1946 roku, jak każdym filmie noir kobietę definiowała jej seksualność, mająca rozniecać męską fantazję. Hayworth zagrała tzw. good-bad girl, trochę drogocenny „przedmiot” mężczyzny, trochę obiekt obsesyjnego pożądania. Gilda musi olśniewać, uwielbia błyskotki, kosztowną biżuterię, perfumy Guerlain, cekiny. Zmysłowe, czerwone usta i opadające na ramiona fale rudych włosów stały się znakiem rozpoznawczym Hayworth. Mimo wszystko, filmowy wizerunek aktorki, z którym stopiła się w jedność, nie był nachalnie, wulgarnie erotyczny. Zarówno Rita Hayworth, jak i Gilda, miały w sobie sporo delikatności, kruchości.
Przełomowy moment dla rozwoju kariery aktorki nastąpił w lutym 1940 roku, kiedy pojawiła się po raz pierwszy na okładce ogólnonarodowego, niezwykle popularnego magazynu „Look”. W „Gildzie” Charlesa Vidora z 1946 roku, jak każdym filmie noir kobietę definiowała jej seksualność, mająca rozniecać męską fantazję. Hayworth zagrała tzw. good-bad girl, trochę drogocenny „przedmiot” mężczyzny, trochę obiekt obsesyjnego pożądania. Gilda musi olśniewać, uwielbia błyskotki, kosztowną biżuterię, perfumy Guerlain, cekiny. Zmysłowe, czerwone usta i opadające na ramiona fale rudych włosów stały się znakiem rozpoznawczym Hayworth. Mimo wszystko, filmowy wizerunek aktorki, z którym stopiła się w jedność, nie był nachalnie, wulgarnie erotyczny. Zarówno Rita Hayworth, jak i Gilda, miały w sobie sporo delikatności, kruchości.
Hayworth w "Gildzie" w reż. Charlesa Vidora z 1946 r.
Z początku jej nie polubiłem, bo najpierw obejrzałem "Damę z Szanghaju" i film mnie totalnie rozczarował. Ale potem, gdy oglądałem "Gildę" nie mogłem oderwać od niej wzroku. Film jest dobry, ale bez Rity wiele by stracił. Aktorka może i nie miała zdolności wokalnych, skoro w "Gildzie" śpiewa cudzym głosem, ale te wstawki muzyczne i tak są godne uwagi ze względu na ruchy tej aktorki, sposób w jaki zdejmuje rękawiczkę, w tych scenach widać jej latynoski temperament ;)
OdpowiedzUsuńzgadzam się w 100%, ja właśnie w "Gildzie" zobaczyłam ją po raz pierwszy - i nie ukrywam, że jest jedną z moich ulubionych postaci filmowych w historii kina
Usuńjakby to ująć: "kobieca kobieta pełna kobiecości" ;)